Nie wiem tylko czy bardziej dla mnie, czy dla mojego meza ;)
Prawo jazdy mam od 17 roku zycia: tak, tak, jestem taka stara, ze zalapalam sie zanim prawo jazdy zaczeli wydawac od 18stki… Niestety nigdy nie bylam super kierowca, raczej taki niedzielny: moim czerwonym maluszkiem poruszalam sie glownie na uczelnie, na dzialke nad jezioro, na imieniny do babci i do tesco na zakupy ;) Do Kosciola za blisko – piechotka szlam ;) Wyjechalam do Irlandii i… nastapila dluga, dlugasna przerwa w prowadzeniu auta; czasem tylko bedac w Polsce wsiadalam w auto rodzicow i polna droga na dzialce jechalam do sklepu ;) I wlasciwie ta przerwa trwa do dzis ;) Jak zaszlam w ciaze postanowilismy z moim mezem kupic samochod, zarowno Marek jak i ja musielismy wziac lekcje u instruktora jazdy, no bo przeciez nie dosc, ze jestesmy bez praktyki w jezdzie, to jeszcze nie po tej stronie co trzeba! I w sumie wszystko bylo fajnie, pieknie, dopoki pewnego razu skrecajac w brame do pracy, maz moj, spokojny na co dzien, zdenerwowal sie ‘Asia, na pelnej pizdzie wjechalas, czys ty oszalala?!’, poplakalam sie i wiecej za kolkiem nie usiadlam…
Wczoraj w ulewie i wichurze, szlam z wozkiem do przedszkola, potem do pracy: parasolke po drodze wyrzucilam do kosza, bo sie cala polamala… ja musialam przez chwile w pracy boso siedziec, bo skarpetki suszyly mi sie przy farelce, mialam spodnie mokre od kolan w dol… i tak pod nosem przeklinalam, ze cholera, przydalby sie drugi samochod, na taka paskudna pogode; byle jaki, tani, stary, byle dojechal te 2 km do pracy (tak, tak, mieszkam tak blisko pracy). Zeby jednak jechac, musialam sie przelamac, zarzadzic glosno i wyraznie ‘Kochanie, dzisiaj ja prowadze’, czym oczywiscie od razu zestresowalam meza, a on przez to i mnie ;)
Ale jakos poszlo ;) Na poczatek zaskoczenie – trzeba skrobac :D tzn. ja siedzialam w aucie, a maz skrobal :D Wlaczylam wycieraczki, przednie szyby oczyscilam i slysze, ze maz cos tam gada o tylnej szybie – pomyslalam, tez juz czas ja przeczyscic – szukam gdzie sie wlacza tylne wycieraczki i aha! Zaroweczka! Nie mamy z tylu wycieraczek :D Reszta trasy minela spokojnie, tylko raz ktos na mnie zatrabil ;) za wolno jechalam :D :D :D Maz lekko spocony byl ;) I stwierdzil, ze powinnam pojezdzic w wolnym czasie, nabrac wprawy, ale nie z nim… Ja tam wysiadlam pod praca zadowolona :D A maz, po tekscie o pelnej pizdzie nauczyl sie, ze tak nie wolno, wiec chwalil mnie i chwalil, ze swietnie mi poszlo. A ja tez czuje, ze kazdego dnia bedzie lepiej i coraz lepiej, ale sama musialam dojrzec do decyzji, ze to juz czas kopnac sie w zadek i poprowadzic! :)
Skąd ja to znam :/ Ja też mam prawko co prawda zrobione trochę później niż ty.. ale nie jeżdżę odkąd byłam w ciąży… A i wcześniej rzadko, bo Małżonek autko zabierał do pracy :) nie miałam nawet kiedy prowadzić :) Na dodatek miałam czasowe i muszę teraz odnowić, tzn zrobić badania i wyrobić… nawet nie zmieniłam nazwiska w prawku :) Ale cóż… skoro i tak nie jeździłam to mi się nie chciało w błoto kasy wyrzucać :) Musiałabym zmienić po ślubie 100 zł , potem po przemeldowaniu kolejne 100 zł i teraz po skończeniu ważności :/ wiec wolałam kasę zaoszczędzić.. Ale muszę to zrobić i się przełamać, bo się z bratem założyłam :) on mówi że do końca marca nie usiądę, ja powiedziałam że tak… :) Hehe
PolubieniePolubienie
No i jak – usiadlas? Ja dzis rano mam za soba kolejny raz ;) I poszlo mi o wiele lepiej :)
PolubieniePolubienie
Na razie nie.. muszę odnowić prawko w miejscu zameldowania. A będę tam za jakieś… tydzień może dwa :)
PolubieniePolubienie
Trzymam kciuki, za nas obie ;)
PolubieniePolubienie
Ja też za nas 3mam :) W poniedziałek idę załatwiać formalności :)
PolubieniePolubienie