Wykorzystaliśmy okazję i pojechaliśmy na Dublin Port Riverfest – festiwal w porcie :) przy rzece Liffey. Ah, bo ten weekend w Irlandii, to był tzw długi ;) Poniedziałek był dniem wolnym od pracy, oczywiście nie dla wszystkich! Marek na 16stą musiał iść pracować. Ale do godziny 16stej sporo czasu, więc wykorzystaliśmy go na udział w festiwalu ;)
Oczywiście było super ;) Pogoda, na fotkach wygląda na ponurą, ale naprawdę było dość ciepło, nie wiało tak mocno, raz mocniej popadało, a jak już szliśmy na parking, to zaczęło pięknie słońce świecić ;) jak to w Irlandii ;) w dwie godziny wszystkie pory roku ;)
Było dużo atrakcji – przede wszystkim mogliśmy wejść na kilka statków :) W sumie to na jednym dłużej pobyliśmy, Marek rozmawiał z „piratem” ;) Okazało się, że przypłynęli do Dublina z Walii, i taki rejs zajmuje około 10 godzin ;) Było też sporo straganów – głównie jedzenie, ale też jakieś zabawki, pirackie akcesoria, ubrania, biżuteria… Malowanie twarzy, były zorganizowane zabawy dla dzieci typu żonglerka, zajęcia plastyczne. Atrakcje jak z wesołego miasteczka – karuzele, strzelnice.
Zjedliśmy sobie tam lunch, Ignaś też coś przekąsił, po czym zasnął z jedzeniem w rączce ;) Można było kupić balony z helem ;) Ignaś dostał jeden, ale tak mu się podobał, że go paluszkami przebił zanim dotarliśmy do domu ;) W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w centrum handlowym i kupiłam zwykłe balony – istne szaleństwo było w domu po południu ;) Nawet się nie bał jak pękały ;D
Nie będę się rozpisywać, lepiej obejrzeć vloga TUTAJ, i fotki ;)
Fajna musiała być zabawa :) A balony to najlepsze darmowe zwykle prezenty dla dzieci :P
PolubieniePolubienie
Tak, bylo bardzo fajnie. Balont u nas to teraz podstawa ;)
PolubieniePolubienie