Mam takie zaległości, że szok. We wszystkim ;P Moje piękne planowanie, moje kochane ‚list to do’ szlag trafiły.
Dopiero w lutym wymieniłam wkład w kalendarzu na 2014, ale nie zrobiłam w nim jeszcze żadnych notatek ;)
Mam całą masę potraw ugotowanych, sfotografowanych, że jak zacznę dodawać notki w kategori ‚pichcenie’ to wyjdzie z tego kulinarny blog.
Powinnam też chyba w końcu ogolić nogi :D I pomalować paznokcie.
Gazet już nie czytam od odeski do deski, zatrzymuje się tylko przy ciekawych tematach… usunęłam też ‚kupkę’ czasopism z etykietą ‚dam radę nadrobić’ – koniec z oszukiwaniem samej siebie ;D
Album, który kupiłam w listopadzie na pamiątkę Chrztu Świętego jest ciagle zafoliowany, a zdjęcia nadal niewybrane do wywołania… aaa, i jeszcze album Ignasia z najważniejszymi wydarzeniami do 3 roku życia też ciągle niewypełniony… jeszcze moment i zapomnę o tych wszystkich Ignalkowych pierwszych razach :/
Czy są organizowane kursy z ‚time management’ dla pracujących mam? :D A może to tylko ze mną jest coś nie tak?
Nie martw się :) ja też tak mam a podkreślę że siedzę w domu… :) Przy dziecku niczego nie można planować.. czego dowodem jest nasza ostatnia ucieczka z Kutna :)
PolubieniePolubienie
No, dokladnie – przy dziecku najwazniejsza zasada – zrob to teraz, nie odkladaj na jutro ;)
PolubieniePolubienie