Ah, i za nami Mikołajki :) Fajne, bo pierwsze Ignasiowe :) Tak jak się można było spodziewać Ignaś był rozpieszczany ;) Od jednych dziadków dostał pluszowego Misia, drudzy zadzwonili, że prezencik przywiozą w Święta. Od matki chrzestnej (moja sis), dostał grzechotki – marakasy ;) małego pluszaczka, cieplutkie skarpeteczki i Mokołajkową czapkę. A od nas, od rodziców, też pluszaka – Kłapouchego :) A tak poza tym, to był bardzo miły dzień :) Szkoda tylko, że nie było z nami mojego męża… tęsknie za nim strasznie, ale jeszcze niecałe dwa tygodnie i nasza rodzinka będzie w komplecie :)