Miniony długi weekend spędziłam nad jeziorem i to… bez synka ;) Rodzice mocno mnie namawiali, żebym pojechała, bo za szybko nie będę mieć okazji do takiego wypoczynku. Mimo wątpliwości dziś uważam, że bardzo dobrze zrobiłam. Wyruszyliśmy w piątek, wróciliśmy w poniedziałek.
Miałam mnóstwo czasu dla siebie i wykorzystałam go maksymalnie: przeczytałam ‘Inferno’ Dan’a Brown’a z kubkiem gorącej herbaty przy kominku, polowałam aparatem ciekawe ujęcia przyrody, pograłam w karty, odbyłam długie spacery no i zaliczyłam błogi sen :)
Czy myślałam o Ignalku? No pewnie, że tak, ale wiedziałam, że jest w dobrych rękach, że żadna krzywda mu się nie dzieje, a ja naładowałam baterie :) odpoczęłam psychicznie.
Ignaś w ogóle nie płakał za mną, nauczył się nowych rzeczy: z wielkim impetem wypluwa smoczek i leżąc na brzuszku podnosi wysoko dupkę ;) No i polubił swój nowy kojec :) Za to jak wróciłam to śmiał się do mnie cały czas :) Zamiast zasnąć po obiadku to leżał na moich rękach i mnie zaczepiał, chichrał ;)
Zachęcam inne mamy do zachowania równowagi ;) Nie tylko ciągle dziecko i dziecko, ale odpoczynek też się należy. Chociażby po to, żeby wrócić z podwójną energią do zajęć wokół maluszka :) Pamiętam jak Pani psycholog, na kursie dla narzeczonych, mówiła o takiej równowadze, o tym, żeby nie zapomnieć o samym sobie, o mężu, o związku. Szczęśliwi rodzice, to szczęśliwe dziecko. A w tym konkretnym przypadku: wypoczęta mama, szczęśliwy Ignaś :)
podziwiam Cię, ja bym nie potrafiła zostawić Filipka na tyle czasu. Tak bym tęskniła i myślała o nim,że wcale bym nie wypoczęła.
PolubieniePolubienie
Obawiałam się tego wyjazdu, ale nie było takiej tęsknoty, żeby nie wypocząć. Kochajmy nasze dzieci, ale nie zapominajmy o sobie :)
PolubieniePolubienie