Oj te ostatnie dni naprawdę były niesamowicie ciepłe, takie letnie, takie wakacyjne, jak w Polsce :) Szczęście nam sprzyjało, bo mąż miał wolne, więc mogliśmy wykorzystać pogodę jak tylko się dało ;)
Pierwszego ciepłego dnia pojechaliśmy na plażę do Malahide – szeroka, piaszczysto-żwirkowa, sporo ludzi, zapach grillowanego mięska… Pozazdrościliśmy tego barbecue, więc drugiego dnia wyruszyliśmy do Powerscout Waterfall – kawałek lasu z wodospadem i możliwością grillowania :) Ekstra było :) Znaleźliśmy ustronne miejsce, byliśmy tam sami :) nikt obok nas nie leżał ;)a ludzi było sporo :) Kolejny dzień znowu na plażę, ale tym razem do Skerries. Plaża też piaszczysto-żwirowa, dużo węższa, ale nie było tłumów, i jakoś tak bardziej ‘kulturalnie’ ;) Mąż nawet zanurzył się cały w wodzie, ja swój kostium zdążyłam już wysłać w paczce do Polski, więc się nie popluskałam ;)
Ignaś na każdej wycieczce był dość grzeczny ;) Zdarzało mu się popłakać, ale na szczęście szybko ‘wracał’ do normy ;)
Ogólnie jak sobie leżałam na plaży, zamknęłam oczy, wsłuchałam się w szum morza, wiaterek zawiał z zapachem olejków do opalania, słychać było zabawy dzieci to… poczułam się jak nad Bałtykiem :) Oczywiście Morze Irlandzkie nie zastąpi mi ‘polskiego’ morza, ale i tak poczułam się fantastycznie. Szkoda tylko, że każdego roku nie ma takiego lata. Ostatnio było tak ciepło w 2006, a tak poza tym, to już ogłosili suszę w Irlandii ;)
Malahide
Powerscourt Waterfall
Skerries
ale fajne wycieczki:) my ostatnio zaliczamy wypadziki nad jeziorka -nie jedziemy jeszcze nad morze bo za daleko-a moja myszka mimo klimy w aucie strasznbie poci sie w foteliku więc taki kawał nie chcemy jej ciągnąć-pojedziemy jak będzie większa i wyciągniemy wkładkę w której musi jeszcze jezdzić bo jest za mała do samego fotelika bez niej.
PolubieniePolubienie
Nasze wycieczki to tak maks 40 minut w aucie, ale już niedługo czeka nas podróż samolotem, a potem ponad 2 godziny samochodem :) Ale czuję, że będzie dobrze! :)
PolubieniePolubienie